Life hacki dla kociarzy

Dobra opieka nad jakimikolwiek zwierzakami wymaga multum wiedzy ale też doświadczenia – wszystko świetnie wygląda w podręczniku, a życie i tak weryfikuje teorie. Podpowiem Wam triki dla kociarzy, które nie tylko ułatwią życie ale też sprawią, że Wasze koty będą szczęśliwsze.

Aplikacja tabletki bez nerwów, bez użycia siły.

Prędzej czy później każdy kociarz będzie musiał podać kotu pigułkę: antybiotyk, na odrobaczenie, steryd, środek przeciwbólowy – to te najczęstsze. Niektóre tabletki są małe, smaczne i koty jedzą je same. Niektóre tabletki i niektóre koty. O wiele więcej jest kotów odmawiających przyjęcia leku i gorzkich lub dużych tabletek, które trzeba podzielić przed podaniem (nawet jeśli są w otoczce, to po podzieleniu mamy już styczność z gorzkim wnętrzem). Człowiek łyknie takiego tabsa, popije czymś słodkim i zapomni, z kotami nie jest tak prosto. Koty są dostosowane do wyłapywania gorzkiego smaku wśród pożywienia. Posiadają aż dwa rodzaje receptorów za to odpowiedzialnych: TAS2R38 i TAS2R43. Najprawdopodobniej to przystosowanie ewolucyjne, które ma chronić obligatoryjnego mięsożercę, jakim jest nasz kot, przed zatruciem nieświeżą ofiarą. Co więcej, receptor TAS2R38 jest wrażliwy na smak, którego my, ludzie, nie odczuwamy! Nic dziwnego, że odnosimy wrażenie, że koty czasem “grymaszą”… Tyle słowem wstępu, przejdźmy do sedna. Sposobów na podanie tabletek jest wiele, pewnie o nich słyszeliście: “zmieszaj z masłem”, “zmieszaj z karmą”, “podaj w parówce”, “obtocz w mięsie mielonym”, “palcem wepchnij do gardła, zamknij pyszczek, pogładź szyję, żeby przełknął”, “może kup aplikator do tabletek”? Można i tak, ale niestety większość kotów bardzo szybko się uczy, że to wszystko podstępy. Jeden raz w mięsku może i da radę ale jeśli macie przed sobą np. 14dniową kurację, małe szanse, że Wy i Wasz kot przejdziecie ją bez nerwów i zmiany taktyki. I tu przychodzimy z odsieczą.

Przed Wami sposób podania, który deklasuje wszystkie podane wyżej, a dodatkowo, jest bezstresowy dla kota – podanie tabletki w pustej kapsułce żelatynowej. Dodatkowo ja robię opcje zero waste i korzystam z kapsułek po kocim suplemencie For Calm, ale jeśli nie macie pustych kapsułek po kocich suplach, betaglukanie czy probiotykach, możecie je za grosze kupić choćby na Allegro (chodzi o tanie kapsułki żelatynowe, nie specjalnie utwardzane, droższe warianty dojelitowe).

Zdjęcie

  1. Jeśli tabletka jest duża, dzielimy tak, by weszła do połówki kapsułki. Czemu połówki? Zwykle cała kapsułka jest za duża by kot zjadł ją bez marudzenia czy rozgryzania (a tego przecież nie chcemy, bo kapsułka izoluje gorzki smak tabl od kociej jamy ustnej).
  2. Brzegi naszej połówki zaklejamy niewielką ilością najlepiej ciepłej wody.
  3. Jeśli sklejonego brzegu jest dużo, możemy go nieco przyciąć. U mnie zazwyczaj wygląda to tak:

Zdjęcie

  1. Tak przygotowaną niespodziankę dajemy kotu do karmy. Ja zwykle podaję niewielką ilość mokrej karmy w formie kopczyka, na którego wierzchołku jest właśnie kapsułka, najlepiej polana jeszcze jakimś sosikiem albo z kawałkiem masła.
    Nie zdarzył mi się przypadek gdy kot by wzgardził. Dopiero gdy zje wszystko, podaje normalną porcję karmy. Ponieważ kapsułka jest z żelatyny, a więc pochodzenia zwierzęcego, niektóre koty jedzą ją samą, nawet bez wkładu, jako smaczek. Uwierzcie, sesja z kapsułkami wcale nie była taka łatwa (dowód na dole artykułu)

Purrito – jak obciąć pazury

Jak charakternemu kotu obciąć pazurki lub wyczyścić uszy? Przy użyciu koca/ręcznika kąpielowego. Za pomocą wymienionego ustrojstwa robimy wokół kota szczelny kokon, by wyglądał jak dziecko w beciku. Rozwijając poły purrita będziemy mieć dostęp do wybranych przez nas łapek, podczas gdy reszta z nich oraz głowa będzie unieruchomiona warstwami materiału. Jeśli kot nie daje za wygraną mimo unieruchomienia poprośmy drugą osobę, by trzymała kokon, podczas gdy my będziemy wykonywać czynności pielęgnacyjne. My korzystamy z purrito, gdy musimy obciąć pazury Prezesowi. Zawijam go w ręcznik, “sadzam” niczym dziecko na kolanach, a Bartek podsuwa mu pod ryjek liofilizowane mięsko. Burczy ostrzegawczo i syczy od czasu do czasu, jednocześnie pałaszując smaczki, dzięki czemu jego uwaga odwrócona jest od moich czynnościach przy pazurach.

Zdjęcie

Transporter – na baczność!

Od czasu do czasu, każdy odpowiedzialny opiekun jedzie ze swoim podopiecznym do lekarza weterynarii na przegląd, albo musi zabrać kota na świąteczny wyjazd do rodziny. Zdarza się. Większość opiekunów wpycha koty do transporterka paszczą do przodu. Kto próbował, ten wie, że zwykle nie jest to takie proste. Jak więc bez nerwów zapakować kota do transporterka? Ideałem byłoby przyzwyczajenie kota od małego do jego miejsca transportu. Dlatego też polecamy używanie transporterka jako kociej budki – dzięki temu kot przyzwyczai się do niego i będzie uważał za miejsce schronienia, co znacząco mniejszy stres. Ale przypuśćmy, że mleko się rozlało: macie kota z łapanki, który kojarzy transporterek jedynie z nieprzyjemnymi wizytami u lekarza weterynarii. Jak do wsadzić do tego kuferka nie ryzykując utratą oczu i powstaniem ran dochodzących do łokci?

  1. Parę godzin przed wyjazdem stawiamy transporterek pionowo, oparty o ścianę czy regał wejściem do góry. Otwieramy drzwi transporterka. Zajmujemy się swoimi rzeczami i pozwalamy kotu zapomnieć, że coś takiego jak transporterek istnieje. Życie toczy się dalej.

Zdjęcie

  1. Bezpośrednio przed wyjściem, ale jeszcze przed założeniem butów, kurtki i spakowaniem torebki, bierzemy kociaka na ręce. Podchodzimy do transporterka i delikatnie wysuwamy w niego kota tylnymi łapkami. Zupełnie tak, jak byśmy chcieli postawić go na podłodze. Zanim kot zorientuje się, że pod jego nogami nie ma podłogi, większa część ciała kota już będzie w transporterze.

Zdjęcie

  1. Wystarczy jedynie zamknąć transporterek i delikatnie ustawić go w wyjściowej pozycji poziomej.

Zdjęcie

  1. Zrobione! O tym jak przewozić kota w samochodzie przeczytacie we wpisie na naszym blogu.

Zdjęcie

Motylek do szaf

Większość opiekunów kotów, którzy na wyposażeniu domu mają szafy z drzwiami przesuwnymi spotyka się z problemem wiecznie zakłaczonych ubrań. U mnie było nie inaczej. Wkładam wyprane, wyprasowane i odkłaczone ciuchy do szafy, parę dni potem chcę na szybko coś na siebie nałożyć, a okazuje się że koty zdążyło już wszystko oznaczyć sierścią. Nie zrozumcie mnie źle – akceptuje kocie futro, ale są ubrania, na których mi zależy i nie po to chowam je do szafy, by jakaś niesamowicie inteligentna bestia ją sobie otworzyła i zrobiła z moich swetrów posłanie.
Zamiast złorzeczyć, pilnować szaf i kotów czy przeganiać zwierzaki, wystarczy kupić za 7zł stoper/ogranicznik do drzwi przesuwnych, zwany też motylkiem.

Zdjęcie

Ten mały kawałek plastiku mocujemy przy zamkniętych drzwiach, na środku szafy. Gdy “skrzydełka” są uniesione, drzwi nie można przesunąć. Gdy je położymy, możemy korzystać z szafy bez przeszkód. Niewielka kwota, prosty montaż, a jaki genialny rezultat!

Zdjęcie

By niejadek zjadł obiadek czyli o dosmaczaniu słów kilka

Jeśli Wasze koty chwilami grymaszą przy spożywaniu posiłków, albo z powodów zdrowotnych mają gorszy apetyt, istnieje parę sposobów na zwiększenie atrakcyjności i smakowitości karmy.

Ciepła woda
Najprostszym sposobem jest dolanie niewielkiej porcji ciepłej wody. Dzięki temu zapach karmy będzie bardziej wyrazisty. Sposób pomaga szczególnie w przypadku kotów starszych i z chorym nosem, które mają problem z odbiorem otaczających zapachów.

Gęsi smalec, sosy, puddingi
U nas świetnie sprawdza się też mieszanie karmy ze smalcem lub sosikami typu miamor lub gimpet. Zwróćcie jednak uwagę, by nie podawać tego typu dosmaczaczy codziennie. Smalec jest mocno kaloryczny, a dodatkowo może nie wpływać korzystnie na trzustkę, natomiast kupne sosy mają w sobie sporą dawkę chemii i niepotrzebnych węglowodanów, o kaloriach nie wspominając.

Żółtko jaja
Niektóre koty uwielbiają żółtko jaja kurzego. Występuje także w wersji suszonej. W sytuacjach krytycznych – jak znalazł.

Pokruszona sucha karma, liofilizowane mięso
Pokruszona sucha karma świetnie się sprawdzi jeśli właśnie przestawiacie kota z karmy suchej na mokrą. W takim wypadku drobno kruszycie karmę suchą i posypujecie nią porcje z puszki. Sucha karma jest powleczona glazurą, która ma zwiększać atrakcyjność karmy, a w tym wypadku będzie działać na naszą korzyść gdy chcemy przekonać kota do karmy mokrej.
Z liofilizowanymi smaczkami możemy zrobić dokładnie tak samo. Jeśli Wasze koty są fanami przysmaków Cosmy, wystarczy rozgnieść je w palcach nad miską z karmą. U nas najczęściej grymasi Misia i w jej przypadku wystarczą 2 rozkruszone smaczki, by zjadła połowę miski. Sądzę, że to całkiem niezły wynik.

Wasze triki

Jakiś czas temu zapytałam Was na moich kanałach w mediach społecznościowych, na co Wy wpadliście podczas opieki nad zwierzakami, co Wam poprawia jakość opieki. Delfina Nowak na FB przypomniała mi o aspiratorze do nosa dla dzieci. Ten life hack jest przydatny gdy opiekujecie się kotami z katarem. Korzystałam z niego bardzo dawno, bo na szczęście u nas wszyscy zdrowi i totalnie wyleciało mi z głowy, a faktycznie znacząco poprawia jakość życia chorego kota. Aspiratory dzielimy na automatyczne, napędzane siłą płuc i podłączane do odkurzacza. Z wiadomych względów ostatni model odpada, niestety, aspiratorów automatycznych koty też się często boją, zostają więc modele w których opiekun powoduje podciśnienie zasysając wydzielinę. Spokojnie, brzmi niefajnie, jednak przy odpowiednim wyczuciu nie powinniście mieć przykrych niespodzianek 😉 Ja swego czasu korzystałam z SOLbaby, ale nada się każdy aspirator, który będzie miał cienkie końcówki, umożliwiające dojście do kociego noska. Mam nadzieję, że nie będziecie musieli korzystać z tego urządzonka, ale jeśli już Wasz kot zachoruje, będziecie wiedzieć jak mu pomóc!

Zdjęcie

Ostatni life hack łapcie od Blanki i Adriana ze szczecińskiej Catosfery. Ponieważ para zajmuje się zawodowo opieką nad kotami, zwróciła uwagę, że jeśli koty nie dają Wam spokojnie rozłożyć karmy do miseczek, dodać do niej potrzebnych leków, supli itp. czasem lepiej zwyczajnie zamknąć się w innym pomieszczeniu na czas sporządzania kociej strawy, niż opędzać od kotów rękami, nogami i dostawać ogonem w twarz. Spokojniej, bezpieczniej i nikomu nie dzieje się krzywda.
Natomiast jeśli macie pod opieką koty, w których budzi się instynkt odkrywcy i które przy każdym uchyleniu drzwi wejściowych wyrywa na zewnątrz, przed wyjściem rzućcie im smaczek lub dwa. Pozwoli to na Wasze bezpieczniejsze wyjście bez kotów między nogami.

Mam nadzieję, że podpowiedziałam Wam parę ciekawych trików, które sprawią, że życie z kotem będzie jeszcze przyjemniejsze. Dajcie znać, czy znacie te triki i czy coś wypróbujecie u siebie.

Baranki,
Wasza Inari